wtorek, 8 września 2015

Heavy Metal - Historia Powstania Legendy Animacji

Seks, przemoc, zombie i pierwotne zło - czyli kilka słów o tym, jak powstała legendarna animacja z lat 80'tych - Heavy Metal. Zapraszam do materiału i subskrybowania kanału na You Tube.



W historii było kilka ważnych momentów, które wpłynęły na to, jaki kształt ma dzisiaj światowy komiks. Pośród wielu z tych, które można umiejscowić w Stanach Zjednoczonych, są i takie, które swe źródło mają całkiem blisko nas w centrum Europy. W 1974 we Francji pojawił się pierwszy numer magazynu komiksowego pod tytułem "Metal Hurlant". Tworzony przez przyszłe gwiazdy światowego komiksu epatował twardą, brutalną akcją, szyderczym humorem i erotyzmem. Dzięki nowatorskiemu podejściu do wydawanych nowel graficznych przez lata umocnił swoją pozycję na tyle, że w 1977 Leonard Mogel postanowił wykupić licencję na jego wydanie w Stanach Zjednoczonych i po przemianowaniu na "Heavy Metal" zadebiutował on na amerykańskim rynku. Jego publikacja była dla amerykanów nie małym szokiem ze względu na obecny ciągle na rynku komiksowym system cenzorski. I to właśnie ta wersja przyczyniła się do rychłego powstania wielkiego, łączącego dwa kontynenty projektu - filmu animowanego "Heavy Metal".

Mogel dosyć szybko zapragnął romansu między magazynem "Heavy Metal" i dziesiątą muzą, wietrząc w nim okazję do zysku. W projekcie okazji jednak nie dostrzegły wielkie wytwórnie filmowe do jakich Mogel się zgłosił. Odprawiony z kwitkiem zaprosił do produkcji animacji Ivana Reitmana odpowiedzialnego między innymi za ogromny kasowy sukces filmu "Animal House". Ten, jako wielki miłośnik komiksów, nie zastanawiał się długo i panowie już wspólnie przystąpili do obmyślania struktury swojego wspólnego dzieła. Od pomysłu zaadaptowania oryginalnych nowel graficznych z francuskiego odpowiednika panowie jednak szybko odeszli ze względu na problemy licencyjne. Jak się później miało okazać, problemy z licencjami prześladowały film jeszcze długo po jego wydaniu.



Za napisanie pierwszej wersji scenariusza na podstawie zbioru różnych komiksowych nowel z magazynu wziął się pisarz sci-fi Harry Harrison, twórca między innymi takich serii książkowych jak Eden, Stalowy Szczur czy Młot i Krzyż, a dawniej także współtworzący komiks Flash Gordon. Następnie schedę po nim przejęli Dan Goldberg i Len Blum, a stołek reżyserski objął Gerald Potterton. Budżet filmu ustalono na 9 milionów dolarów. Warto zwrócić uwagę, że "Heavy Metal" to rzadki przykład produkcji, której premiera nie tylko nie została przełożona, ale wręcz przyspieszona względem początkowego terminu. Film miał początkowo pojawić się w kinach na gwiazdkę 1981 roku, jednak na skutek nacisków dystrybutora premiera została przesunięta na lato tego samego roku.

Co do samego filmu to zachował on niejako strukturę magazynu prezentując widzowi dziewięć animowanych nowel bazujących na odrębnych stylach rysunku. Wszystkie te nowele zostały połączone fabularnie poprzez wprowadzenie do nich wspólnego elementu - zielonej kuli o nazwie Loc-Nar, będącej podróżującym przez wszechświat samozwańczym uosobieniem wszelkiego zła świata. Poszczególne epizody prezentują rzecz jasna różne poziomy i charakteryzują się odrębnym, lecz zawsze stosunkowo ciężkim klimatem i absurdalnym humorem. Niektóre są doprawdy wybitne, inne zaś stanowią raczej przyjemny element wypełniający, przygotowując nas na kolejną dawkę emocji. Jakkolwiek dzięki takiemu zestawieniu niemal każdy widz znajdzie coś dla siebie. Głównym atutem obok muzyki jest oczywiście klimat dzieła. Dzięki niemu potrafi ono zainteresować widza nie dając mu chwili wytchnienia.



Co więcej, autorzy co rusz puszczają oko do zorientowanego widza wrzucając gdzie się da elementy zapożyczone z pop-kultury, lub też po prostu autoironiczne. Robot Roby z "Zakazanej Planety" w jednym z epizodów sprzedaje hot-dogi, a w innym uważni fani "Star-Trek" odnajdą w tle wrak U.S.S. Enterprise.

Animacja mimo iż posiada na karku już kilka dekad i zdecydowanie się postarzała, to nadal potrafi zaskoczyć pewnymi rozwiązaniami. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że archaiczne jak na dzisiejsze czasy metody animacji dodają jej swego rodzaju niepowtarzalnego retro uroku, podbudowując srogi klimat tworzony przez nietuzinkową fabułę i dobrą muzykę. By zrozumieć nakład pracy nad filmem w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii należy wyraźnie zaznaczyć, że łącznie nad filmem pracowało blisko 1000 animatorów, walczących w pocie czoła z ogromnym przedsięwzięciem i brakiem czasu. Dziś większość tej pracy wykonał by za animatorów komputer, jednak na początku lat 80'tych była to praca niemal rzemieślnicza, wymagająca od nich rysowania klatka po klatce poszczególnych ujęć filmu.

Mimo, że produkcja została nominowana w 1982 roku do Saturna za najlepszy film Sci-Fi przegrywając ostatecznie z drugą częścią Supermana, to ciężko mówić o jej kasowym sukcesie. Przez kina przeszła ona bez większego echa, a trudno też znaleźć kogoś, kto ją dziś pamięta. Wynika to z faktu, że film przez długi czas był niedostępny ze względu na problemy z licencjonowaniem użytej w nim muzyki i dopiero w 1996 roku doczekał się swojej premiery na nośniku VHS. Ten stan rzeczy sprawił, że przez 15 lat jego status wzrósł niemal do tajemniczego świętego gralla świata animacji. 

Obecnie jest to produkcja, która posiada swoje ścisłe grono fanów, a ścieżka dźwiękowa współtworzona między innymi przez Stevie Nicks, Black Sabatth, Nazareth, Journey czy Cheap Trick objęta jest wręcz ścisłym kultem. Z czasem "Heavy Metal" doczekał się kontynuacji, która jednak odstawała poziomem od swojego pierwowzoru, oraz gry komputerowej, która nie spotkała się z dużym uznaniem graczy. Seans filmu stanowić może interesującą, nostalgiczną wyprawę do klimatu początku lat 80'tych i stylistyki, która stanęła za małą komiksową rewolucją tamtych czasów.