środa, 12 sierpnia 2015

Parszywa Dwunastka - 12 Najlepszych Westernów Nowej Fali

Od początku lat 90'tych gatunek westernu przeżywa drugą młodość. Spaghetti westerny dawno zniknęły w mrokach dziejów, a Clint Eastwood odwiesił kapelusz przechodząc do innego gatunkowo kina. Zdawać by się mogło, że przykryty warstwą kurzu rewolwer już nigdy nie wystrzeli. Pojawiło się jednak kilka produkcji pokazujących, że w gatunku tym tli się jeszcze spory żar, którego i tysiąc lat nie wyziębi. Przed wami parszywa Poważna Dwunastka, czyi 12 najlepszych westernów nowej fali.




Miejsce 12: Tombstone



Na miejscu 12 znalazł się już dosyć klasyczny western w gwiazdorskiej obsadzie pod tytułem "Tombstone". W filmie zagrali między innymi Kurt Russell, Val Kilmer, Sam Elliot, Bill Paxton, Charlton Heston czy Michael Biehn. Obraz opowiada o wydarzeniach mających miejsce w latach 80'tych XIX wieku w miasteczku Tombstone. Dla mniej wtajemniczonych: zmęczony życiem, napchanym po brzegi ołowiem, Wyatt Earp postanawia przejść na emeryturę. A jako że emerytów należy aktywować i angażować ich w ciekawe działania, by emerytura lekką im była, toteż banda złych rewolwerowców postanawia zaproponować Wyattowi zabawę w ganianego z kulami. Do zabawy przyłącza się rodzina Wyatta i dobry przyjaciel Doc Holliday.

Miejsce 11: Truposz




Jim Jarmusch to dziwak. A jako, że ów dziwak jest jednocześnie reżyserem, to nie ma się co dziwić iż filmy tworzone przez niego są … dziwne. Nie przeszkadza im to jednak ciągle być dobrymi filmami. Jednym z takich dziwactw kinematografii jakie spłodził geniusz Jima jest obraz "Truposz". Western jest to oryginalny i nie ma co ukrywać - niepowtarzalny. Księgowy grany przez Johnny'ego Depp'a ranny i zaszczuty błąka się, by w końcu napotkać Indianina o imieniu Nikt. Nikt towarzyszy bohaterowi w przedziwnej podróży - nie tylko lasami dzikiego zachodu ale i poprzez surrealistyczne wizje jakie nawiedzają jego umysł. Fabuła pokręcona, a sam film dosyć podatny na różnorakie interpretacje.

Miejsce 10: Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie




Tematyka dzikiego zachodu nie jest zamknięta na gatunkowe eksperymenty, co ukazuje obraz Seth'a MacFarlane'a. W filmie "Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie" reżyser min. Ted'a czy serialu Family Guy z dokładnością Lucky'ego Luck'a punktuje typowe dla gatunku schematy kpiąc z nich bezlitośnie. Obraz chociaż znacznie odbiega od standardów typowego westernu, jest jednak ciekawym przerywnikiem bez pretensji do wielkiego kina.

Miejsce 9: Appaloosa




Westerny zazwyczaj stanowią pole do popisu dla męskiej części aktorskiego świata. W filmie "Appaloosa" to właśnie relacje oddania, przyjaźni i wierności względem siebie dwóch głównych bohaterów, granych przez Ed'a Harris'a i Viggo Mortersen'a, stanowi główną oś fabularną i zarazem najbardziej elektryzujący punkt produkcji. Klasyczna fabuła o stróżach prawa i zbirach, dzięki dodaniu wspomnianego wcześniej składnika, zyskuje na sile przekazu dzięki czemu obraz zapada w pamięć na długo.

Miejsce 8: Wyatt Earp




Film podobnie jak "Tombstone" opowiada o życiu Wyatt'a Earp'a. Jednak w przeciwieństwie do tego drugiego obejmuje swą fabuła znacznie większy zakres życia legendy dzikiego zachodu. Co ciekawe, oba obrazy powstały niemal równolegle i ze zbliżoną tematyką walczyły ze sobą o zainteresowanie widzów. W filmie "Wyatt Earp" na ekrany również zawitała aktorska śmietanka. Główną rolę zagrał Kevin Costner, a oprócz niego podziwiać możemy także takich aktorów jak: Gene Hackman, Michael Madsen, Dennis Quaid, Bill Pullman czy Isabella Rossellini.

Miejsce 7: Sweetwater




"Sweetwater" to po raz kolejny oryginalne, nieco tarantinowskie podejście do tematu kina dzikiego zachodu. Historia typowa dla westernu, ale z nieco pomieszanymi składnikami. Jest zemsta, jest wierny swym zasadom szeryf i potężny, nikczemny wróg. Ale wbrew utartym schematom głównym bohaterem jest twarda, nieprzejednana kobieta ów akt zemsty dokonująca. Film warty obejrzenia chociażby ze względu na dosyć świeże spojrzenie na western.

Miejsce 6: Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady




Pierwsze co przychodzi mi do głowy to "western modernistyczny", przy czym jest to jeden z dwóch filmów z tego zestawienia, które to do takiego koszyka można wrzucić. Zachowując zasady gatunku "Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady" przedstawiają historię osadzoną w czasach współczesnych. Ranczer postanawia odtransportować ciało zabitego przyjaciela, zmuszając do pomocy jego mordercę - funkcjonariusza straży granicznej. Film dźwiga porządne aktorstwo i intrygująca historia.

Miejsce 5: 3:10 do Yumy




"3:10 do Yumy" to doprawdy bardzo dobry remake klasycznego westernu. Z powodu braku pieniędzy farmer zgłasza się na ochotnika w celu odeskortowania na pociąg niezwykle groźnego przestępcy. Jednak jego towarzysze z przestępczego półświatka pragną odbić swojego towarzysza. Obraz z dosyć dobrą fabułą i jeszcze lepszym aktorstwem.

Miejsce 4: Django




Filmem "Django" Quentin Tarantino udowodnił, że potrafi kręcić nie tylko filmy w stylu westernów jak miało to miejsce z "Bękartami Wojny", ale i bardzo dobre prawdziwe westerny. Obraz operuje klasycznymi walorami kina spod znaku rewolweru, ale Tarantino nie był by sobą, gdyby nie dodał czegoś od siebie odwracając wszystko do góry nogami. Film jak to zwykle u tego reżysera charakteryzuje zaskakująca  fabuła, doskonałe aktorstwo i niepowtarzalne sceny akcji.

Miejsce 3: Młode strzelby




Pierwszą trójkę otwiera jeden z najważniejszych westernów końca lat 80'tych. "Młode Strzelby" to właśnie ten film, który zapoczątkował nową falę w gatunku. Obraz traktuje o powstaniu legendy Billy'ego Kid'a i słynnej wojnie w hrabstwie Lincoln, w której brał on udział. Film wyjątkowy z wielu powodów, ale może wystarczy wspomnieć, że jest to tytuł w którym grali Emilio Estevez, Kiefer Sutherland, Lou Diamond Phillips, Charlie Sheen, Dermot Mulroney, a małą rolę znalazł dla siebie także młody Tom Cruise, którego jednak nie wymieniono w czołówce.

Miejsce 2: To nie jest kraj dla starych ludzi




"To nie jest kraj dla starych ludzi" to drugi z filmów, określanych przeze mnie "westernem modernistycznym". Na usta od razu ciśnie się: wybitny, genialny, nietuzinkowy. Główny bohater przypadkowo wzbogacony o dwa miliony dolarów ucieka przed podążającym za nim krok w krok mordercą. Obraz, wyreżyserowany przez braci Cohen na podstawie ich autorskiego scenariusza, jest jednym z najwybitniejszych dzieł gatunku westernu - i chociaż nie ma ani Indian, ani klimatu rewolucji przemysłowej przełomu XIX i XX wieku, a akcja rozgrywa się współcześnie, to trudno nie docenić rewolucyjnego podejścia do tematu z jednoczesnym szacunkiem do dorobku westernu.

Miejsce 1: Tańczący z wilkami




"Tańczący z Wilkami" to absolutnie najistotniejszy western, jaki zaistniał w nowej fali i jest jednocześnie tym najbardziej poetyckim przedstawicielem swego gatunku. Powstały na podstawie powieści o tym samym tytule, nie stara się wchodzić w konwencję westernu, lecz wykorzystuje jego elementy by stworzyć opowieść o wiele bardziej odmienną: o potędze przyjaźni, miłości pokonującej narastające przeciwności, o potrzebie akceptacji i poszukiwania własnej drogi do spełnienia. Obraz wyreżyserował Kevin Costner, który to także wziął na siebie ciężar głównej roli - i należy to wyraźnie zaznaczyć - dla Costnera była to rola życia. Zagrana perfekcyjnie, być może właśnie dlatego, że idealnie pasowała do charakteru aktora. Nie można nazywać się miłośnikiem westernu i przynajmniej nie szanować tego filmu.